Punkt Nemo i bramki

1502/11
© Operon Racing

Dwa dni temu Brad, Gutek i Derek weszli w bramkę. Przepłynięcie jej w jak najkrótszym czasie daje zawodnikom dodatkowe punkty w klasyfikacji generalnej.

Aktualne prędkości tych zawodników:
Brad: kurs 110* 9,9 knota
Gutek: kurs 71* 13,1 knota
Derek: kurs 64* 13,0 knota

Dotychczas Gutek płynął na genakerze. Obecne warunki pogodowe niestety już na to nie pozwalają. Wiatr wzmaga i aktualnie wynosi około 30 węzłów, powstają też coraz większe i bardziej niebezpieczne fale. Żeglarz jednak nie narzeka. OPERON dalej płynie bezawaryjnie, co po wcześniejszych doświadczeniach niezmiernie nas cieszy.

Liderem zarówno na wodzie, jak i w tabeli punktów jest niezmiennie Amerykanin Brad Van Liew. Gutek wciąż plasuje się na drugiej pozycji, jest jednak uważany przez zagranicznych komentatorów sportowych za odkrycie tych regat. Jego umiejętności taktyczne oraz wiedza techniczna nie tylko pozwalają mu radzić sobie z wszystkimi wyzwaniami, ale budzą też ogólny podziw. Gutek swoją postawą zyskał sobie fanów wśród internautów z całego świata!

W tej chwili Polak pokonuje najbardziej oddalone od cywilizacji rejony oceanu zwane punktem Nemo. Odległość stąd do jakiegokolwiek stałego lądu w każdą stronę wynosi ponad 2 tysiące mil morskich. Współrzędne punktu Nemo to: 48°S 52′ 31.748″ / 123°W 23′ 33.069″, a jego nazwa pochodzi od nazwiska głównego bohatera słynnej powieści Juliusza Verne’a „20 000 mil podmorskiej żeglugi” kapitana Nemo. Gutek podkreśla jednak, że niezależnie od tego po jakim płynie morzu i jak daleko znajduje się od lądu, to właśnie uczucie samotności stanowi jeden z największych jego problemów podczas żeglugi. „Bez telefonów i internetu pewnie w ogóle nie popłynąłbym w takich regatach jak VELUX 5 OCEANS” – przyznaje.

Po przejściu pomiaru prędkości zawodnicy będą kierować się do drugiej bramki bezpieczeństwa, znajdującej się na 52°szerokości geograficznej południowej, między długością 110, a 100°W. Od przylądka Horn dzieli ich już mniej niż 2000 mil.

„To magiczne miejsce. Ponure i piętrzące grozę. Mount Everest żeglarstwa, ale miejsce kiepskie. To przede wszystkim cieśnina. Piętrzenie się wody, która cyrkuluje dookoła kuli ziemskiej, a w tym miejscu napotyka zwężenie. Fala, silny prąd. Do tego jeszcze szelf, z 5 km głębokości robi się kilkaset metrów, po prostu niebezpiecznie. Naturalny przeciąg – w tym miejscu wieje przez 360 dni w roku. Przez te 5 dni wieje tam mniej niż 10°B. Dlatego statki używają Cieśniny Magellana, żeby się w ogóle w tym miejscu nie pojawiać. Teoretycznie lepsze warunki, zaczynają się jakieś 1000 mil dalej. Dopiero tam znika wielka fala. Różnica jest kolosalna pomiędzy Oceanem Południowym a Atlantykiem – jak między Zatoką Gdańską a sztormowym Bałtykiem. Ale w rejsie dookoła świata przejście Hornu to najważniejszy punkt” – relacjonuje Gutek.

„Każda z naszych łódek może wygrać ten etap. Najtrudniejszy taktycznie moment czeka nas pomiędzy Hornem a Punta del Este, bo góry Ameryki Południowej mają ogromny wpływ na pogodę w tym rejonie" - mówi Brad Van Liew.