Pierwsze relacje z drugiego etapu

1912/10

Po 3 dniach żeglugi zawodnicy przepłynęli niewiele ponad 400 mil, dziennie pokonywali około 100 mil morskich.

Rzeczywiste warunki pogodowe niestety nie pokrywały się z prognozami przesyłanymi przez komputery. „(…) Raz wiatr jest, raz go nie ma. Jest to trochę frustrujące. Płyniemy w niewielkiej odległości od siebie. Drogę na południe blokuje nam wyż, a tam na dole czeka „autostrada” do Wellington” – ­relacjonuje Gutek.

Drogę w kierunku wschodnim dodatkowo utrudniał prąd Agulhas, spychając OPERON na zachód. Decyzja o obraniu kierunku południowego okazała się błędna i żeglarz musiał niestety wracać tam, gdzie był dnia poprzedniego.

W sobotę rozszczelniły się 2 z 4 akumulatorów. Jaka była tego przyczyna? Nie wiadomo. Zostały jeszcze 2. 

Przez 3 dni Gutek spał bardzo mało, łącznie może kilka godzin. „Na poprawę humoru rozpocząłem już jeść pieczoną szynkę. Jedyna przyjemność” – mówi.

 

Powoli robi się zimno, wzrasta więc zagrożenie górami lodowymi. OPERON RACING płynie teraz dalej na wschód, później wykona zwrot na poludnie.