Ostatni dzień w Fortalezie

2104/11
© Operon Racing

Gutek czuje się dużo lepiej i chce jak najszybciej wypłynąć w dalszą drogę do Charleston. Dziesięciodniowy odpoczynek przyniósł efekty i złamane żebro bardzo dobrze się goi.

Polak tak relacjonuje ostatnią wizytę u specjalisty: "lekarz powiedział, że kości są na prawidłowym torze, naprzeciwko siebie, nie ma przesunięć, nie ma przemieszczeń, wszystko zrasta się dobrze, okostna powinna się zacząć zasklepiać w ciągu siedmiu dni. Za jakieś dwa tygodnie powinienem być już w stu procentach sprawny jak bokser w ringu. Powiedział, że nigdy więcej w tym miejscu nie powinno się to żebro złamać, oraz że jeszcze powinienem parę dni poczekać. Ale ja nie mogę czekać dłużej niż trzy - cztery dni. Na początku po prostu popłynę na małych żaglach i wszystko powinno być dobrze. Wszystkie znaki na niebie i ziemi wskazują, że w czwartek jeszcze przed wieczorem powinienem stąd wyjechać".

Dwaj zawodnicy, Brad oraz Derek wpłynęli już do Charleston. Gutek natomiast szykuje się do dalszej drogi. Dziś wieczorem czasu miejscowego (nocą, czasu polskiego) Polak planuje wyruszyć z portu. „Teraz byle do Charleston” – mówi. Żeglarz ma do pokonania około 3.200 mil morskich. Jak wyliczył, do Charleston powinien wpłynąć na kilka dni przed startem ostatniego etapu regat, zatem jeszcze przed 14 maja.

Gutek zapowiada, że będzie walczył do końca. „Zobaczymy, co będzie w następnym etapie. Ja swojej skóry na pewno tanio nie oddam" – śmieje się żeglarz.

Trzymamy kciuki na szczęście!