Piękna pogoda i błękitne niebo

1802/11
© Operon Racing

Pomimo silnego wiatru niebo jest błękitne i świeci słońce. Jednak fale przelewają się nad Operonem, a momentami „żegluga jest jak na rollercaster” – śmieje się Gutek.

Po przekroczeniu drugiej bramki prędkości, Polak w dalszym ciągu plasuje się na drugiej pozycji, co daje mu 2 punkty przewagi nad Derekiem. Pomimo ogromnej odległości od najbliższego lądu, zawodnicy w dalszym ciągu ścigają się tak, jakby to był pokazowy etap, dostarczając w ten sposób wszystkim kibicom kolejnych emocji.

„Prognoza mówi, że przez następnych kilka dni, czyli do przylądka Horn, warunki nie będą już takie kolorowe, widać duże powierzchnie zupełnie bez wiatru i można tam "zaparkować" nawet na dwa-trzy dni" – wyjaśnia Gutek podczas rozmowy telefonicznej z pokładu Operon Racing. "Trzeba dobrze pogłówkować. Można dużo zyskać, ale i dużo stracić. A nie można za bardzo przyspieszyć, bo jest fala, jakieś 8 metrów, a zjazdy z takiej fali przy postawionej dużej powierzchni żagli mogą być niebezpieczne" - dodaje. "Czekamy teraz na przylądek Horn, zobaczymy, co tam się będzie działo. Ostatnim razem, jak tam byłem, miałem 120 węzłów wiatru albo nawet więcej, bo elektronika przestała pokazywać. Zobaczymy, jakie warunki będą tym razem."

"Gutek i ja znów walczymy blisko siebie. Czasami się rozdzielamy, ale potem znów jesteśmy razem. Nie zawsze specjalnie, znajdujemy się po prostu w tym samym systemie pogodowym, co wymusza te same decyzje i żeglugę tym samym kursem. Póki co, Gutkowi udaje się utrzymywać przewagę i na razie jest poza moim zasięgiem. Systemy pogodowe są tutaj ogromne, dlatego jedziemy razem, ale mam nadzieję, że niedługo uda nam się rozdzielić" – komentuje Derek.

Chris Stanmore-Major, mimo trudnych warunków pogodowych, naprawił już rozdarty żagiel i teraz nadrabia stracone odległości.