3, 2, 1, 0...Start!

2703/11
© Operon Racing

Start czwartego etapu regat odbył się o godz. 13.00 czasu lokalnego (godz. 18.00 czasu polskiego). Gutek jako pierwszy przeciął linię startową i minął znak kursowy. Przez najbliższe dwie doby zapowiadają się bardzo korzystne warunki pogodowe, zatem żeglarze powinni płynąć dość szybko.

Trasa przedostatniego już odcinka regat prowadzi z Punta del Este w Urugwaju, do Charleston w Południowej Karolinie i obejmuje 5.700 mil morskich Oceanu Atlantyckiego.

Jeszcze przed startem Gutek powiedział: "Wszystko jest przygotowane tak, jak powinno być. OPERON RACING jest gotowy do drogi, niestety poza awarią główną, czyli kilem. Nie udało się tego tutaj zrobić, nie ma takich warunków. Port turystyczny nie pozwala na naprawy stoczniowe. Trzeba mieć nadzieję, że skomplikowane warunki pogodowe w tym etapie pozwolą mi na nadrobienie start jakie będę miał z tego powodu. Zobaczymy. Będę walczył jak zawsze do końca". „Zrobię swoje” – dodaje żeglarz.

Pierwsze wyzwanie na nowej trasie będzie stanowił Wyż Świętej Heleny. Wpływ zmieniającej swoje położenie, olbrzymiej strefy wysokiego ciśnienia obejmuje obszar od brzegów Afryki do Ameryki Południowej. Wyż przemieszcza się po Południowym Atlantyku z różną intensywnością, w różnych kierunkach i ze zmiennym rytmem. Jeśli żeglarze dobrze poradzą sobie w takich warunkach, będą mieli szansę szybciej przepłynąć na północ. W przeciwnym razie, mogą zostać w bezwietrznych strefach na dłużej. Po pokonaniu Wyżu Świętej Heleny zawodnicy zaczną wchodzić w strefę południowo-wschodnich pasatów, które powinny zapewnić im na krótki czas idealne warunki do żeglowania. Zaraz potem jachty wpłyną w międzyzwrotnikową strefę konwergencji, zwaną pasem ciszy równikowej. Znajduje się ona po obu stronach równika, nie ma jednak stałych granic i ciągle się przemieszcza. Charakteryzują ją zarówno strefy bez wiatru jak i nagłe silne szkwały i burze. Po przejściu równika znów czekają pasaty, tym razem północno-wschodnie. Dzięki nim jachty powinny płynąć względnie prostą drogą bezpośrednio do Charleston. Bliżej lądu będą się jednak pojawiać coraz większe wpływy lokalnych wiatrów i prądów. Szacuje się, że zawodnicy zaczną docierać do mety po około 26 dniach od startu.

Ponieważ czwarty etap opiera się przede wszystkim na taktyce, komisja regatowa postanowiła wprowadzić pewną innowację: w trakcie tego atlantyckiego etapu zawodnicy będą mogli korzystać z "trybu ukrytego" i stać się na 24 godziny niewidoczni dla obserwatorów i rywali. Każdy z żeglarzy będzie mógł dwukrotnie podczas rejsu skorzystać z tej możliwości, pod warunkiem, że nie będzie to pierwsze 48 godzin wyścigu ani ostatnie 500 mil przed metą. W momencie, gdy skiper zadecyduje o przejściu w tryb ukryty, jego pozycja na interaktywnej mapie regat zostanie zamrożona na jedną dobę.

"Możliwość przejścia w tryb ukryty sprawi, że ten etap będzie jeszcze ciekawszy niż wcześniejsze. Przed zawodnikami bardzo wiele decyzji taktycznych. Bardzo ciekawe będzie to, jakich wyborów będą dokonywać po drodze i w których momentach zdecydują się na skorzystanie z ukrycia. Moim zdaniem dzięki tej możliwości wyjątkowo zacięta rywalizacja, jaka ma miejsce w obecnej edycji regat VELUX 5 OCEANS nabierze nowego wymiaru" – komentuje dyrektor regat, David Adams.